Cezary Karpik dołączył do naszej drużyny przed tym sezonem i od początku pokazał, że jest wzmocnieniem drużyny. Obecnie jest drugim punktującym i najlepiej asystującym zawodnikiem w drużynie. W rozmowie podsumowuje ostatnie mecze oraz oceni decyzję o transferze.
Trudny tydzień za Wami. Jak ocenisz Wasze występy?
Tak, to prawda. Granie systemem sobota-środa-sobota jest ciężkie, ale takie same warunki mają wszystkie drużyny. Zmęczenie dało o sobie znaki, ale my zawodnicy wolimy grać niż trenować.
Nasza dyspozycja nie była dobra w tych meczach, ze Spójnią brak skuteczności i koncentracji sprawiły, że męczyliśmy się przez większość meczu.
Mecz z ŁKSem to już inna historia, dobrze wchodzimy w to spotkanie, jednak mecz koszykówki trwa 40 minut, a my zagraliśmy na takiej intensywności jakiej od siebie oczekujemy przez 20. To za mało, żeby pokonać tak doświadczoną drużynę.
Ostatni z „maratonu” meczowego - mecz ze Zgierzem. Myślę, że początek był ciężki przez nasze błędy głównie w obronie, natomiast spotkanie w pełni pod naszą kontrolą, co pokazał wynik końcowy. Ważne, że wróciliśmy na zwycięską ścieżkę i ze spokojniejszą głową możemy przygotować się do meczu z Tarnovią.
Czy porażka z ŁKS-em to dla Was największe rozczarowanie w tej fazie zasadniczej?
Porażka z ŁKSem była jak najbardziej rozczarowaniem i ciosem. Wiemy, że z takimi rywalami przyjdzie nam się mierzyć w playoffach i w takich meczach nie ma już miejsca na tyle błędów z naszej strony. Oczywiście, byliśmy zdeterminowani żeby wygrać zarówno z ŁKSem jak i z Toruniem, natomiast nie wracamy już do tego. Przeanalizowaliśmy te spotkania i zrobimy co w naszej mocy, żeby w decydującej fazie sezonu być najlepszym.
W fazie zasadniczej pozostało 5 spotkań do rozegrania. Czy powoli zerkacie na kogo możecie trafić w kolejnych rundach play-off?
Przed nami bardzo trudny mecz wyjazdowy z Tarnovią, więc jest to cel, na którym aktualnie najbardziej się skupiamy. Nie znam terminarza w innych grupach, ale wiem, że przez 5 kolejek jeszcze sporo może się zmienić, także na zerkanie na przeciwników w playoffach przyjdzie jeszcze czas. Prawda jest taka, że jeśli chcemy awansować, to trzeba wygrać z każdym, dlatego na ten moment nie skupiamy się z kim będziemy grać w przyszłości.
Od momentu kontuzji Jakuba Dłoniaka rzucasz średnio 16,5 punktu na mecz. Czy postawiłeś sobie za cel zastąpić najlepszego strzelca w drużynie?
W sporcie kontuzja jednego jest szansą dla drugiego, generalnie nie zakładałem sobie nic takiego, natomiast brak tak istotnego zawodnika wpływa na to, że inni muszą mocniej przejąć odpowiedzialność w ataku. Cieszymy się, że Kuba wraca do zespołu, bo bez wątpienia jest ważnym elementem tej ekipy.
Jesteś efektownie grającym zawodnikiem. Czy czujesz z poziomu parkietu, że któreś z Twoich zagrań poderwało publiczność?
Dzięki! Staram się po prostu robić swoje i być przede wszystkim efektywny, natomiast kocham basket i dobrze wiem, że efektowne zagrania napędzają nie tylko mnie, ale cała drużynę i kibiców. Mam nadzieję, że takie zagranie jeszcze przede mną.
Mijają kolejne tygodnie, w których jesteś zawodnikiem Ciech Noteci. Jak dotychczas oceniasz decyzję o transferze?
Bardzo się cieszę z dołączenia do Noteci. Atmosfera jaką tworzą tu kibice jest naprawdę niesamowita i ciężko znaleźć miejsce na tym poziomie rozgrywkowym o podobnym stopniu zaangażowania fanów. Drużyna przyjęła mnie również bardzo dobrze, mamy fajną atmosferę między sobą, a to ważne w kontekście wygrywania w playoffach.
red. Tomasz Mierzwa